Wszyscy wiemy, że emerytury będą niskie. Jednak spadek emerytur nastąpi przede wszystkim w relacji do zarobków. Siła nabywcza przyszłych emerytur będzie wyższa.
O ile w 1999 roku, w momencie wejścia w życie reformy zmieniającej
zasady wyliczania emerytury przez ZUS, średnia emerytura stanowiła 67%
przeciętnego wynagrodzenia, to dzisiaj jest ona o połowę niższa od
zarobków. Natomiast za 20 lat spadnie do około jednej trzeciej ostatniej
pensji.
To nie znaczy jednak, że siła nabywcza przyszłych emerytur będzie niższa niż teraz.
W systemie o zdefiniowanej składce, jaki został wprowadzony w 1999
roku, emerytura z ZUS jest wyliczana na podstawie sumy wpłaconych przez
nas składek, zapisanych na koncie emerytalnym, a także na subkoncie,
które przejęło składki wpłacane do OFE.
Składki wpłacane do ZUS oczywiście nie są inwestowane, ponieważ ZUS
wypłaca je aktualnym emerytom. Są one waloryzowane, czyli co roku
zwiększa się ich wartość, a raczej podstawa do obliczenia naszego
świadczenia emerytalnego.
Kluczowa dla wysokości naszej przyszłej emerytury będzie odpowiedź na
dwa pytania. Po pierwsze, czy podstawa wynikająca z zapisów składek w
ZUS na koncie i subkoncie emerytalnym będzie rosła co najmniej w tempie
wzrostu inflacji. W przypadku konta prowadzonego przez ZUS jako I filar
waloryzacja nie może być w danym roku niższa niż wzrost cen usług i
towarów. Utrzymanie realnej wartości zobowiązań ZUS wynikające z zapisów
na koncie pierwszofilarowym to minimum.
W przypadku subkonta prowadzonego przez ZUS, na które trafia składka w
wysokości 7,3% wynagrodzenia lub 5% (gdy nadal oszczędzamy w OFE),
takiej gwarancji nie mamy. W tym przypadku stopa waloryzacji jest
ustalana na podstawie średniego tempa wzrostu PKB za ostatnie 5 lat, a
jeżeli okaże się ono ujemne, to waloryzacja wyniesie zero. W efekcie,
przynajmniej teoretycznie, stopa waloryzacji na subkoncie może być
niższa od inflacji.
Drugie najważniejsze dla nas pytanie brzmi: czy nasze składki
zapisywane w ZUS na koncie i subkoncie emerytalnym będą waloryzowane w
tempie wzrostu naszej płacy?
To kluczowa dla nas kwestia, gdyż ona właśnie zadecyduje o tym, jak
wysoka będzie nasza emerytura w stosunku do ostatniej pensji. Jeżeli
bowiem nasze zarobki w okresie całej kariery będą rosły szybciej niż
tempo waloryzacji składek zapisanych na kontach emerytalnych w ZUS, to
nasza emerytura będzie bardzo niska w stosunku do ostatnich zarobków –
wyniesie jedną trzecią, a może nawet jeszcze mniej. Jeżeli wzrost
zarobków i tempo waloryzacji będą równe, to emerytura powinna stanowić
około 35–40% ostatnich zarobków; przeciętnie przez 40 lat będziemy
opłacać składki stanowiące 20% wynagrodzenia i wypłacać je przez okres
dwa razy krótszy. Natomiast gdyby waloryzacja przewyższała tempo wzrostu
naszej płacy, to będziemy mieli szansę na otrzymanie jeszcze wyższej
emerytury – nawet 50%.
Wyjaśnijmy teraz, jak jest ustalana stopa waloryzacji w I filarze,
czyli tam, gdzie trafia większość naszej składki przekazywanej do ZUS
(12,22%). Waloryzacja odpowiada wskaźnikowi wzrostu funduszu płac, czyli
kwocie, jaka trafia do ZUS z tytułu składek na ubezpieczenie społeczne.
Wielkość funduszu płac zależy od dwóch czynników: od wysokości średniej
pensji, od której odprowadzana jest składka, ale również od liczby
osób, które opłacają składki. W sytuacji gdy bezrobocie maleje, fundusz
płac rośnie szybciej od średniej pensji, a w sytuacji odwrotnej –
wzrostu bezrobocia – fundusz płac zwiększa się w mniejszym tempie od
zmiany średniego wynagrodzenia.
Ostatnie dwa lata były bardzo korzystne dla wysokości naszej przyszłej
emerytury, ponieważ waloryzacja składek była wyższa od wzrostu średniego
wynagrodzenia. W 2016 roku według GUS przeciętne wynagrodzenie wzrosło o
2,7%. Ponieważ w tym czasie nastąpił spadek bezrobocia, stopa
waloryzacji składek w ZUS zapisanych w I filarze była wyższa i wyniosła
aż 6,37%.
Równie korzystny dla naszych przyszłych emerytur był rok 2015, ponieważ
stopa waloryzacji wynosiła 5,37%, natomiast średnie wynagrodzenie
wzrosło o 4,2%.
Rok 2017 zapowiada się równie dobrze, ponieważ obserwujemy dalszy
spadek bezrobocia, rosną także pensje. Możemy oczekiwać, że zobowiązania
ZUS wynikające z wpłaconych przez nas składek na I filar wzrosną w
jeszcze szybszym tempie.
W ostatnich latach wzrost gospodarczy oscylował w granicach 3% i
dlatego waloryzacja składek zapisanych na subkoncie (na które wpływa
mniejsza część składki) i na które trafiły środki przekazane przez OFE
do ZUS, jest nieco niższa. Jeżeli jednak spełni się scenariusz
przyśpieszenia wzrostu gospodarczego w kolejnych latach, także w
przypadku środków zapisywanych na subkoncie, waloryzacja ma szansę
przynajmniej dorównać wzrostowi średniej płacy.
Autor: Maciej Rogala, TFI Union Investment
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz