Obligacje emitowane przez przedsiębiorstwa, mimo że ostatnio mają
nieco gorszą prasę, dla części inwestorów niewątpliwie pozostają
atrakcyjnym przedmiotem lokat. Aktualne oprocentowanie papierów
korporacyjnych o zmiennym oprocentowaniu notowanych na rynku Catalyst
wynosi nieco ponad 10 proc. (za Obligacje.pl). Oprocentowanie skarbowych
obligacji dziesięcioletnich oferowanych w sierpniu br. to 6 proc. w
pierwszym rocznym okresie odsetkowym. Premia za podwyższone ryzyko
w przypadku papierów korporacyjnych jest na tyle duża, że warto pochylić
się nad tymi instrumentami i rozważyć je w kontekście inwestowania
oszczędności z myślą o zwiększeniu dochodów po przejściu na emeryturę.
Aby
inwestować w obligacje komercyjne trzeba założyć rachunek inwestycyjny w
wybranym domu maklerskim. Za jego pośrednictwem można dokonywać
transakcji. Ponadto będą tam też trafiać odsetki wypłacane z tytułu
posiadanych obligacji. Emitenci płacą je najczęściej kwartalnie bądź
w cyklu półrocznym. To odróżnia je od emerytalnych dziesięcioletnich
obligacji skarbowych (nazwa skrócona EDO), w przypadku których odsetki
wypłacane co roku są kapitalizowane, czyli powiększają wartość
inwestycji, dzięki czemu w kolejnych okresach odsetkowych odsetki są
naliczane od coraz większej kwoty. To tzw. efekt procentu składanego.
Ponadto procedura ich zakupu jest uproszczona i wystarczy w zasadzie
tylko dowód osobisty; nie ma konieczności zakładania rachunku
maklerskiego.
Jeśli inwestycje w obligacje
korporacyjne dokonywane będą w ramach klasycznych rachunków
inwestycyjnych, każda wypłata odsetek będzie traktowana jak dywidenda w
przypadku akcji, a dom maklerski odliczy i przekaże do fiskusa należny
podatek. Na rachunek wpłynie więc kwota pomniejszona o 19 proc. W
przypadku obligacji skarbowych EDO podatek płaci się dopiero w momencie
ich wykupu od całości skumulowanych odsetek.
Prostym
sposobem na uniknięcie konieczności dzielenia się z fiskusem naszymi
zyskami jest skorzystanie z zalet indywidualnego konta emerytalnego
(IKE). Zgodnie z informacjami ze strony KNF, na koniec ubiegłego roku
sześć domów maklerskich prowadziło rachunki maklerskie w ramach IKE.
Były to: BM Banku DnB Nord Polska, DM BDM, DM PKO BP, DM BZ WBK, DI BRE
Banku i DM BOŚ.
Jak wspomniano na wstępie,
przewaga oprocentowania obligacji komercyjnych nad skarbowymi
jest niemal dwukrotna. Nawet jeśli przyjąć, że w rzeczywistości uzyskane
oprocentowanie w przypadku papierów komercyjnych wyniesie ok. 9 proc.
(trzeba pamiętać o prowizji maklerskiej oraz premii, którą zazwyczaj
trzeba zapłacić sprzedającemu), nadal ich przewaga pozostaje znacząca.
Pokusiliśmy
się o wyliczenie, ile przez 35 lat odkładając po 200 zł miesięcznie
mogłaby uzbierać osoba inwestująca w obligacje korporacyjne w ramach
rachunku maklerskiego IKE, a ile w obligacje skarbowe, oczywiście
inwestując również w formie IKE. W pierwszym przypadku, ponieważ wiele
obligacji ma wartość nominalną 1000 zł, przyjęliśmy, że 200 zł
miesięcznie odkładamy na konto oszczędnościowe oprocentowane na 4,5
proc. w skali roku, a po każdych kolejnych pięciu miesiącach, po
uzbieraniu kwoty przekraczającej 1000 zł, dokonujemy inwestycji. Odsetki
wypłacane na rachunek maklerski czekają na nim do czasu, aż uzbierana w
ten sposób kwota pozwoli na reinwestycję, czyli przeznaczenie jej na
zakup kolejnych obligacji. Na potrzeby wyliczeń przyjęliśmy, że średnia
rentowość obligacji wynosi 9 proc. w skali roku. W tym wariancie po 35
latach na rachunku uzbierałoby się ok. 470 tys. zł.
Natomiast
w przypadku obligacji skarbowych, których wartość nominalna to 100 zł,
założyliśmy po prostu, że co miesiąc kupujemy dwie kolejne. Tu odsetki
podlegają corocznej kapitalizacji, zaś kwoty uzyskane z wykupu obligacji
od razu przeznaczamy na zakup ich nowych serii. Przy oprocentowaniu w
wysokości 6 proc., po 35 latach w sumie uzbierałoby się tego ok. 250
tys. zł, czyli o niemal połowę mniej niż w przypadku papierów
komercyjnych.
Wyliczenia te są oczywiście czysto
szacunkowe. Oprocentowanie większości obligacji jest zmienne i zależy
bezpośrednio od poziomu inflacji oraz rynkowych stóp procentowych WIBOR,
które z kolei są elementami większej układanki, kryjącej obraz, który
cały czas się zmienia. Niemniej na bazie historycznych danych
dotyczących kształtowania się poziomu inflacji i stawek WIBOR,
jak i danych z rynków zagranicznych, cieszących się znacznie dłuższą
historią niż nasz, można zakładać, że oprocentowanie obligacji
korporacyjnych w większości zawsze będzie przewyższać odsetki płacone
przez skarb państwa o kilka punktów procentowych.
W
długim terminie wysokość oprocentowania jednych i drugich obligacji
niewątpliwie będzie się zmieniać, jednak relacja pomiędzy ich wysokością
prawdopodobnie będzie się utrzymywać. Oprocentowanie obligacji EDO
ustalane jest bowiem w oparciu o wskaźnik inflacji za miesiąc
poprzedzający początek kolejnego okresu odsetkowego, powiększonego o
marżę. Od początku oferowania tych obligacji przez Ministerstwo
Finansów, tj. od października 2004 roku, marża począwszy od drugiego
roku życia obligacji waha się w przedziale do 2 do 3,5 pkt proc., przy
średniej na poziomie 2,75 proc. Zakładając, że RPP będzie trzymała
inflacjęw ryzach, czyli w okolicach celu inflacyjnego (2,5 proc. +/- 1
p.p.), można oczekiwać, że w długim terminie uśrednione oprocentowanie
skarbowych obligacji emerytalnych wyniesie ok. 5 do 5,5 proc.
Z
kolei w przypadku papierów komercyjnych bazą do obliczenia
oprocentowania są stawki trzy- lub sześciomiesięcznego WIBOR-u. Średnia
dla stawki WIBOR3M za ostatnie dziesięć lat (liczona dla wartości na
koniec miesiąca kalendarzowego) to 5,16 proc., czyli prawie tyle samo,
ile wynosi ono aktualnie (5,11 proc.) Natomiast średnia marża oferowana
przez emitentów obligacji korporacyjnych notowanych na rynku Catalyst
to teraz ok. 5 p.p. W sumie składa się to na te nieco ponad 10 proc.,
o których była mowa na samym początku. Zakładając, że te proporcje się
utrzymają, można liczyć na to, że w dłuższym terminie oprocentowanie
obligacji korporacyjnych średnio może nawet dwukrotnie przekraczać
odsetki, jakie będą oferowały papiery skarbowe.
Nie
można zapominać, że wyższe oprocentowanie obligacji oferowanych przez
firmy nie bierze się znikąd. Ryzyko niewypłacalności w przypadku firm
jest, mimo wszystko, wyższe niż w przypadku państw. W proces dobierania
papierów do portfela inwestycyjnego należy więc włożyć przynajmniej
minimum zaangażowania, tak żeby zminimalizować ryzyko, że będziemy
finansować bankruta.
Bernard Waszczyk, Open Finance
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz